Sobotni pojedynek przy Sportowej trzymał w napięciu, aż do samego końca, gdyż losy rozstrzygnęły się dopiero ostatnich sekundach. Bohaterką meczu została Martyna Dolacińska, która rozpruła obronę przyjezdnych i wpakowała piłkę do siatki zapewniając minimalne zwycięstwo gospodyniom 27-26.
W dwóch ostatnich spotkaniach to kościerzynianki były minimalnie lepsze, więc chęć rewanżu gnieźnianek była ogromna... Pokazały to także pierwsze minuty spotkania. Gnieźnianki dobrze radziły sobie w ofensywie, niesamowitymi rzutami popisywała się Marta Giszczyńska i choć nieduża, to inicjatywa cały czas była po naszej stronie. Gdyby jeszcze udało się powstrzymać duet Wtulich – Naumczyk, to z pewnością przewaga gospodyń byłaby dużo wyższa.
Kłopoty zaczęły się po przerwie. Gdy w 32 minucie przyjezdne pierwszy raz wyszły na prowadzenie 13-12, coś niedobrego zaczęło dziać się z naszą ekipą. Wkradła się nerwowość, nasze decyzje zaczęły przypominać rosyjską ruletkę i KS objął aż czterobramkowe prowadzenie. Na 7 minut przed końcem spotkania był remis. Nadzieja pojawiła się, gdyż można było zauważyć zmęczenie u rywalek były już mocno zmęczone. MKS odniósł bezcenne zwycięstwo, które zbliża go do prowadzącego w tabeli Sambora Tczew na zaledwie jedno oczko. Obie drużyny zmierzą się w Gnieźnie już w przyszłym miesiącu i kto wie, czy nie będzie to decydujący mecz na wagę barażu o Superligę.
MKS PR Urbis Gniezno – KS Kościerzyna 27-26 (12-11)
Fragmenty tekstu i foto dzięki uprzejmości Hubert Maciejewski www.sportowegniezno.pl