Gnieźnianie na skutek różnych problemów nie mogli skorzystać, aż z ośmiu graczy, w tym kilku kluczowych. Efektem czego był fakt, że w wyjściowej jedenastce zagrało aż ośmiu młodzieżowców! Pierwsza bramka padła już w 2 minucie meczu szybka akcja Świtu tak zaskoczyła Mieszkowców, w polu karnym piłka trafiła do Pawła Krawca, a ten dopełnił formalności. Kolejny gol padł po 20 minutach mieliśmy już 0-2. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po przerwie Świt cały czas grał na swoich zasadach, a druzyna z Gniezna ograniczała się do kilku podań na własnej połowie, lub wybijaniu piłki jak najdalej. W 53 minucie wprowadzony na boisko Szymon Kapelusz wykazał się sprytem i w zamieszaniu podbramkowym wepchnął piłkę do siatki na 3-0, a po kolejnych 120 sekundach znów błysnął Filipowicz. Zdobył swoją drugą bramkę, gdy po otrzymaniu futbolówki tym razem na wprost Benedykcińskiego, huknął nie do obrony. Chwilę później jedynym zagraniem popisał się Piskuła, jednak o ile ładnie wymanewrował obrońcę, to już strzał był mocno niecelny. Jedynym miłym akcentem tego meczu była w drugiej połowie obrona rzutu karnego przez Benedykcińskiego. Nasz goalkeeper wyczuł interncje Szymona Kapelusza i uchronił swój zespół od utraty szóstego gola.
Mieszko Gniezno – Świt Skolwin 0-5 (0-2)
Fragmenty tekstu i foto dzięki uprzejmości Hubert Maciejewski www.sportowegniezno.pl